Najważniejszym miejscem w domu była kuchnia, a w niej duży kaflowy piec, w którym nigdy nie gasł ogień.


W całym domu pachniało palonym drewnem. Na środku kuchni stał stół z obrusem i wazonem świeżych kwiatów. Obok na parapecie leżał spodeczek z zielonymi miętówkami i figurki z pszczelego wosku, które dziadek lepił słuchając radia. Tuż przed domem rosła lipa, pod którą kiedyś obsiadły mnie mrówki, a obok jarzębina, którą tato zasadził, kiedy urodziła się moja starsza siostra.

Nasza okolica została zniszczona, nie ma tam jak żyć. Nie ma gazu, nie ma wody, nie ma elektryczności. Przez miesiąc ukrywaliśmy się w piwnicy, później wojsko pomogło nam w ewakuacji. Dziś moje wspomnienia domu w Ukrainie łączą się z codziennością w Polsce. Tworzę nowe wspomnienia.


Olexandra